ostry517 prowadzi tutaj blog rowerowy

Tears of the dragon

Poniedziałek, 12 grudnia 2016 | dodano: 12.12.2016

Rozwścieczony i przyznam że też lekko rozgoryczony pasmem niepowodzeń, oraz nieudanymi wakacjami postanawiam zapisać się na imprezę coraz bardziej popularną ostatnimi czasy w Polsce.


Iron Dragon Kryspinów 2016 - dystans olimpijski. W dniu zapisu wszystko wydawało się oczywiste. 1,5Km pływania 40Km rowerem i 10 biegu teoretycznie miało nie być żadnym wyzwaniem.
Moje osobiste zdanie jest takie, że zdrowy, umiejący pływać człowiek, bez nadwagi nie powinien mieć żadnych problemów z pokonaniem powyższego dystansu, bez większych przygotowań. Opinia którą mi przekazano jakoby miało być inaczej, pochodząca nota bene od absolwenta Akademii wychowania fizycznego w Katowicach powinna być podstawą do odbierania takiej osobie uprawnień do pracy w szkołach.
31.08.2016 Godzina 21:00. Dzwonie do przyjaciela z zapytaniem czy pomoże mi w przygotowaniach, po uzyskaniu aprobaty dopełniam formalności i już na następny dzień po przeczytaniu regulaminu zaczynam się zastanawiać czy aby kolejna podjęta pod wpływem alkoholu decyzja jest aby na pewno słuszna. Dalsze wątpliwości pojawiły się po rozmowie z Panią z wypożyczalni pianek triathlonowych sugerująca, że zdobywanie doświadczenia na jakichkolwiek zawodach nie jest najlepszym pomysłem. Moim zdaniem jest to kolejna bzdura mająca na celu zniechęcenie ludzi do podejmowania wyzwań.

Fakt jest taki, że rzeczywiście nigdy przedtem nie pływałem w piance ani nawet nie miałem okazji mierzyć się z pływackim dystansem dłuższym niż 500m. No ale kurwa co z tego!? Wypróbowałem sprzęt w przeddzień zawodów i jedyna negatywna różnica jaką zauważyłem była taka że nogi unoszą się mimowolnie do góry co zdecydowanie utrudnia poruszanie się w wodzie stylem klasycznym – OK godzę się z tym. Zobaczymy co będzie na zawodach...

10.09.2016. Godzina 21:38. Dostaje krótką wiadomość tekstową od swojego trenera.

                                                             
                                                                   SMS od trenera - fot. K.Wolski

11.09.2016. Godzina 5:30. Niestety nie udaje mi się obudzić trenera. Początkowo miałem zamiar zrezygnować, ale nie pozwolił mi na to Pan Krzysztof Wolski – mój opiekun i wieloletni mentor, który towarzyszył mi i prowadził od dzieciństwa przez wszystkie zawody w których startowałem. Nie ma takich słów jakimi mógłbym tak naprawdę wyrazić wdzięczność za okazane wsparcie.
Dziękuję Ci Krzysiu. Jestem dumny z faktu posiadania tak wspaniałego przyjaciela jak Ty.

11.09.2016. Godzina 9:00. Jesteśmy na miejscu.
Był stres i niepewność bo czułem jakiś dyskomfort w lewym kolanie, chociaż teraz redagując niniejszy tekst, wydaje mi się że tym razem to tylko siedziało w mojej głowie – wkręciłem to sobie i tyle. Nieważne.

Pierwszą rzeczą, którą trzeba było zrobić po przyjeździe na miejsce zawodów to (poza rejestracją co jest jednak oczywiste) było przygotowanie strefy zmian.


                        
                                                                          fot. Strefa zmian

Godzina 11:30 odprawa przed igrzyskami- stres narasta. Organizator decyduje się wycofać obostrzenie stosowania pianki podczas pływania. Kątem oka spoglądam na swojego opiekuna i widzę ogromny spokój tak jakby chciał powiedzieć – spokojnie ostry, masz decyzje po swojej stronie. Kurwa fajnie, ale jest jeszcze inny problem... Zupełnie nie zrozumiałem trasy pływackiej a jeśli chodzi o rower i bieg to zapamiętałem tylko że mam do pokonania 4 i 2 pętle


                                      
                                                                        fot. Ostry przed startem

godzina 12:00 start – wyruszam gdzieś wraz z końcową częścią stawki. Na początku staram się żonglować stylami pływackimi. Nastawiony byłem co prawda na kraula ale po 2 uderzeniach piętą w nochala jednego z uczestników postanowiłem permanentnie przerzucić się na żabkę. Po 40 minutach wychodzę z wody, jako jeden z ostatnich docieram do strefy zmian tam tracę dodatkowe minuty i w efekcie chyba jako autsajder wyruszam na kolarski szlak.

Jedziemy, cały czas mam wrażenie że wyprzedzają mnie ciągle ci sami ludzie. Nie przejmuję się tym bo mam większe zmartwienia. Otóż zgubiłem rachubę i za bardzo nie wiem którą pętle już zaliczyłem i jak się do kurwy nędzy stąd w ogóle wyjeżdża. Po tym jak po raz 4 przejechałem Morawicę – pierwszą miejscowość jakiej tabliczkę ujrzałem po wystartowaniu doszło do mnie że najwyższy czas szukać wyjścia,

Po drodze uwagę moją zwróciło tak na prawdę jedno rozgałęzienie... Tam też zdecydowałem się skręcić, wraz z innym uczestnikiem igrzysk, a następnie szosa pokierowała nas już do strefy zmian.

Po zejściu z roweru, pomimo dosyć średniego bym powiedział tempa jakie zaproponowałem na trasie kolarskiej, czułem się jakbym miał na nogach betonowe pantofelki. Bieg z początku był bardzo niekomfortowy ale z każdym kilometrem było co raz lepiej, a nawet zdarzało mi się wyprzedzać inne osoby na trasie. Doskwierał 30 stopniowy upał ale zbawienne byłykurtyny wodne oraz dwa bufety w których podawano wodę oraz elektrolity.
Końcówka biegu to walka o każdą sekundę utraconą podczas poprzednich etapów zawodów. Na metę wbiegam z większą ilością sił, niż w którymkolwiek momencie tamtego dnia.

Po przeanalizowaniu na spokojnie wyników, okazało się że na trasie biegowej udało się wyprzedzić 27 zawodników co dało mi ostatecznie 200 lokatę. Słaby wynik, ale pierwszy start w zawodach tak złożonej i wymagającej pod względem taktycznym, fizycznym i organizacyjnym konkurencji, jaką jest triathlon zawsze wymagają wpłaty „frycowego”. Na uwagę zasługuje jednak walka o utrzymanie pozycji w 2 setce która toczyła się do ostatnich centymetrów.




komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ycies
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]